~Violetta~
-Porozmawiaj z nim.- odparła moja przyjaciółka.
-Tak też zrobię. Mogę Cie na chwilę zostawić?
-Jasne.- odpowiedziała włoszka. Wyszłam z kuchni po czym skierowałam się w stronę wyjścia na taras. Po chwili znalazłam się w wyznaczonym miejscu. Justin robił coś przy grillu a Diego i León gdzieś poszli.
-O Vilu dobrze, że przyszłaś, chciałem Ci coś powiedzieć.- zagadał chłopak.
-Słucham- odparłam.
-No, bo...- przerwał na chwilę- León powiedział, że już Cie nie kocha.- powiedział to tak szybko, że ledwo go zrozumiałam. Ułożyłam sobie to wszystko w głowie i momentalnie do oczu napłynęły mi łzy. Uciekłam do domu, gdzie popłakałam się na dobre. Zamknęłam się w łazience. Nie chciałam aby ktoś widział mnie w takim stanie. Dlaczego to tak boli? Jeszcze rano cały czas powtarzał, że mnie kocha.
-Vilu co się stało?- usłyszałam zza drzwi.
-Nic Francesca- odpowiedziałam starając się aby mój głos nie drżał. Nie chciałam jej teraz tego powiedzieć, bo wiem jak by postąpiła...
-Mam nadzieję.- odpowiedziała krótko i chyba odeszła od drzwi.
León jest dla mnie wszystkim. W tak krótkim czasie stał się moim życiem i tak po prostu powiedział, że mnie nie kocha. Otworzyła jaką szafke z której wyjęłam żyletkę. Dotknęłam zimnym metalem do wewnętrznej strony nadgarstka po czym mało myśląc przejechałam nim po ręce robiąc cienką kreskę, z której automatycznie zaczęła lecieć stróżka krwi. Zrobiłam jeszcze kilka takich kresek jednak dużo głębszych. Syczałam z bólu ale chciałam to zrobić. Musiałam... Zabrałam się do zrobienia jeszcze jednej. Ta była już na samych żyłach. Usłyszałam już tylko dźwięk otwieranych drzwi i głos Fran.
-Violka kurwa...
Potem film mi się urwał.
~Francesca~
Wiedziałam, że coś jest nie tak. Wiedziałam! Vilu coś za długo siedzi w tej łazience. Wzięłam zapasowy klucz do łazienki. Tak mamy taki na wszelki wypadek. Otworzyłam nim drzwi. To co tam zobaczyłam po prostu mnie zszokowało. A mianowicie Vilu w kałuży krwi. Obok niej leżała żyletka.
-Chłopaki!- zaczęłam krzyczeć i płakać jednocześnie. Po chwili w progu łazienki znalazł się Diego a zaraz za nim León i Justin. León podbiegł do Violetty.
-Dzwoń po pogotowie!- krzyknął. Wzięłam telefon i tak zrobiłam. Chwilę później karetka już była na miejscu.
-Możemy jechać?- zapytał León drżącym głosem.
-Jechać może tylko jedna osoba.
-To ty jedź León, daj nam znać w którym jesteście szpitalu.
-Okey.
XXX
~León~
Jesteśmy już w szpitalu. Violettę zabrali na jakąś salę. Martwię się o nią... Jednak po tym co powiedział mi Justin, nie powinienem tu być, jednak ja kocham Castillo. Jus powiedział mi, że ona już mnie nie kocha. Jest to trochę dziwne, ale mu tak do końca nie uwieżyłem. Gdyby tak było sama by mi powiedziała... On wydaje mi się taki podejrzany. Sam nie wiem dlaczego tak uważam. Martwię się o nia. Jeśli coś jej się stanie ja umrę. Moje życie bez niej nie ma sensu... Usiadłem na krzesełku niedaleko sali do której JĄ zabrano, zakryłem twarz dłońmi i po prostu zacząłem płakać, tak płakać jak dziecko. Dlaczego ona to zrobiła? Czy miała jakiś powód. Po chwili z sali MOJEJ Violi wyszedł lekarz. Podbiegłem do niego.
-Panie doktorze co z nią?- zapytałem.
-Kim pan jest dla pani Castillo?
-Narzeczonym.- musiałem skłamać, bo inaczej by mi nic nie powiedział a Vilu nie ma w mieście żadnej rodziny.
-Więc tak pani Violetta jest osłabiona, straciła bardzo dużo krwi. Jej życiu już nie zagraża niebezpieczeństwo tylko musi dużo odpoczywać. Zapewne będzie jej potrzebna konsultacja z psychiatrą.
-Dziękuję za informację. Czy można do niej wejść?
-Tak, proszę.
Nic już nie odpowiedziałem tylko wszedłem do sali. Leżała tam moja miłość. Blada, brak w niej jakiegokolwiek życia. Usiadłem na krzesełku obok łóżka i chwyciłem jej chłodną dłoń.
-Vilu kocham Cię- powiedziałem płacząc.
-León proszę wyjdź stąd.- z ledwością to usłyszałem.
-Jeśli tak będzie Ci lepiej...- powiedziałem i zmierzałem ku drzwią. Gdy zamierzałem je otworzyć do sali wpadł Justin.
-Muszę wam coś wytłumaczyć. León zostań. Więc tak: León powiedziałem Ci, że Vilu już cię nie kocha ale to nie prawda. To samo powiedziałem też tobie Violu, bo chciałem was rozdzielić ale nie wiedziałem, że możesz sobie przez to zrobić krzywdę. Kocham Cię Violetta. Przepraszam, że to zrobiłem nie wiedziałem, że to potoczy się w taki sposób. Przepraszam naprawdę tego żałuję.- zakończył i spuścił głowę. To przez niego Violetta teraz tu leży. Przez niego chciała się zabić...
XXX
-Vilu, kochanie obudź.- usłyszałam dobrze mi znany głos Leóna. Podniosłam głowę. Byłam w swoim pokoju, razem z moim chłopakiem. Więc to wszystko to był tylko sen...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz