~Violetta~
Po obejrzeniu meczu włączyłam na mój ulubiony kanał z muzyką czyli Eska TV. Siedzieliśmy w salonie śmialiśmy się i prawie wszyscy chłopaki oprócz Justina popijali swój ulubiony napój czyli piwo. Po chwili zadzwonił telefon Fran. Wzięła go do ręki i odebrała. Rozmawiała chyba z 10 minut.
-Mam dla was propozycję.- powiedziała z uśmiechem na ustach. -Jaką?-zapytaliśmy równocześnie.
-Moi rodzice wyjechali w delegację i mam chatę dla siebie. Zgodzili się abyśmy zrobili u mnie ognisko. Będzie można w piłkę pograć, w basenie się kąpać...
-Zgadzamy się.- odpowiedzieli wszyscy chłopcy na co ja i Fran się zaśmiałyśmy.
-Zadzwonimy jeszcze po Federico i Ludmile.
-Dobry pomysł. Tamta małpa z chęcią pogra z nami w piłkę.- mówił León
-Jaka małpa?- zapytałam zaciekawiona.
-No Federico. A znacie jakąś inną małpę?- odpowiedział mój chłopak.
-No ja znam!- krzyknęłam- Nawet trzy!- dokończyłam na co razem z Fran zaczęłyśmy się śmiać.
-Ej!-wykrzyknęli razem.
-Kto prowadzi?- zadała pytanie Francesca
-Justin chyba tylko ty nic nie piłeś. Więc ty...- odezwał się Diego.
-Nie ma sprawy.-odpowiedział szatyn.- To dawajcie! Zabawa czeka!- dokończył na co zaczęliśmy się śmiać i krzyczeć. Zadzwoniliśmy jeszcze do Fede i Lu powiedzieć im o wszystkim. Powiedzieli, że przed dwudziestą będą u Fran a była 18:18 Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do samochodu Justina. Ja, León i Diego na tylnych siedzeniach a Justin i Fran na przednich co nie było na rękę Diego, bo to chłopak Fran i najwidoczniej był zazdrosny. Chłopaki cały czas się szturchali i śmiali. León wogóle nie zwracał na mnie uwagi. Jest mi smutno... Patrzę cały czas za szybę auta i podziwiałm uroki naszego miasta. Całe szczęście, że Francesca mieszka dwa kilometry za miastem. Będę mogła od tego wszystkiego odpocząć... Kocham Buenos Aires ale jednak chwilami mam dość hałasu panującego tam... Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu a León nadal nie zwrócił na mnie nawet najmniejszej uwagi. Dlaczego on się tak zachowuje? Nic nie zrobiłam takiego, żeby musiał się gniewać... Kiedy weszliśmy na posesję państwa Comello chłopaki od razu poszli za dom do ogrodu a my za nimi. Kiedy dotarliśmy do wyznaczonego miejsca po prostu oniemiałam. Byłam tu na początku wakacji i wszystko się zmieniło. Dwa boiska do siatkówki plażowej i sztuczna trawa do nożnej zajmowały znaczną część ogromnego ogrodu. Zaraz przed domem znajdował się wielki taras na którym można było ujrzeć trzy stoliki, kilkanaście krzeseł i grill zaś w lewym rogu były położone cztery pnie drzew a w środku kółko z kamieni. Rodzice włoszki bardzo dbają o to miejsce dlatego jest takie piękne.
-No to co robimy ognisko czy grilla?- zapytała Francesca.
-Do ogniska trzeba by jeszcze dużo zrobić a tak to rozpalimy grilla. Będzie łatwiej.- tłumaczył Diego.
-To bierzcie się do roboty!- krzyknęła moja przyjaciółka. Diego tylko do niej podszedł i pocałował. León popatrzył na nich a mnie ominął i poszedł na taras zaraz za nim Justin. Po chwili para oderwała się od siebie.- Francesca idziemy przynieść jedzenie a oni niech się zajmą rozpalaniem.- mówiąc to pociągnęłam ją w stronę głównych drzwi do domu. Kiedy się przed nimi znalazłyśmy Francesca wyjęła klucze z torebki i otworzyła drzwi. Jej dom jest bardzo nowoczesny, ponieważ to mama dziewczyny zajęła się wystrojem. Na wprost od drzwi znajduje się salon z którego przechodzi się do ogrodu. Zaraz przy wejściu na lewo są schody i na górze nie mały balkon a na prawo kuchnia z połyskującymi w świetle szafkami. Właśnie tam się skierowałyśmy. Sięgałam do szafki nad zlewem aby wyjąć talerze gdy Fran zagadała:
-Co się stali Vils?
-Nic takiego.- odpowiedziałam krótko sięgając rzeczy.
-Przecież widzę.- Ciągnęła.
-Dobrze.- Poddałam się.- León w ogóle nie zwraca na mnie uwagi. Tak ja wiem, że nie tylko na mnie powinien skupiać całą swoją uwagę. Ale jestem jego dziewczyną i nie powinien traktować mnie jak powietrze... Teraz nawet na mnie nie spojrzy. Jest mi przykro. Kocham go i boli mnie jego zachowanie...
*~*~*~*~*~*~*~*
Kiedy kolejny ??? Bardzo lubię tego bloga <3 nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuń