piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 24 "Nie najlepiej się czuję"

~Dwa miesiące później~
~Violetta~                                                                                                                                                                                             Przez te dwa miesiące nic się nie zmieniło. Nie wróciłam do Buenos Aires. Zdecydowałam, że zostanę z rodzicami. Co ze mną i Leónem? Jesteśmy razem i nie zamierzamy się w najbliższym czasie rozstawać. Bardzo się kochamy a chłopak jakby mógł zostawałby ze mną i do szkoły nie chodził. Przyjeżdża do mnie codziennie po szkole. Cieszymy się,że jesteśmy razem. Dziś się źle czuję i do szkoły nie idę a jest sam środek tygodnia czyli środa. Od rana wymiotuje, kręci mi się w głowie. Mama za wszelką cenę chce zaciągnąć mnie do lekarza. W tej chwili leżę w łóżku w swoim pokoju. Usłyszałam, że dzwoni mi telefon. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz: León.
 -Cześć misiu-odebrałam                                                                                                                                                      
 -Obudziłem cię?-zapytał                                                                                                                                                     -Nie po prostu dziś nie czuję się najlepiej.
-Za niedługo będę.-powiedział                                                                                                                                            -Ale León...-nie dane mi było dokończyć, bo chłopak się rozłączył a ja poczułam, że muszę jak najszybciej dostać się do łazienki. Pobiegłam tam i już wiadomo co się stało. Kiedy już przestało mnie mączyć wstałam z podłogi na której siedziałam i zaczęłam myć zęby. Kiedy już to zrobiłam wróciłam do pokoju pod ciepłą kołderkę. Po jakichś piętnastu minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi.                                                                                                                                                                     -Można?-zza nich wyłoniła się moja mama.                                                                                                                  -Tak, proszę.-odpowiedziałam. Mama weszła do pokoju i przysiadła na końcu mojego łóżka.        -Violu możemy porozmawiać?-zadała pytanie                                                                                                  -Jasne.-odparłam podnosząc się na łokciach.
-Mam takie jedno pytanie.-mówiła starając się na mnie nie patrzeć.                                                           -No wyduś to z siebie.-zachęcałąm ją.                                                                                                                             -Violetto czy ty już TO robiłaś?-wypowiedziała to pytanie podkreślając słowo TO. Poczułam, że się czerwienie. Obie nie lubiłyśmy rozmawiać na takie tematy.                                                                      -Robiłam. Dlaczego pytasz?                                                                                                                                               -Violu, bo te objawy mówią same za siebie.-patrzyła na mnie z powagą w oczach.-Miałaś miesiączkę?-kolejne pytanie skierowane w moją stronę. Dopiero teraz sobie uświadomiłam,że od tamtej pory nie miałam okresu. Boże jeśli ja jestem w ciąży...                                                                                                                                                                                      -Od dwóch miesięcy nie miałam.-poczułam, że do moich oczu napływają łzy.                                        -Jadę do miasteczka do apteki.- wstała i skierowała się w stronę drzwi a ja w tej chwili dałam upust swoim łzą. Tuż przed tym jak mama chciała otworzyć drzwi. Ktoś je otworzył. To był León. -Dzień dobry-przywitał się grzecznie po czym spojrzał na mnie. Wymijając mamę podbiegł do mnie i mocno przytulił.                                                                                                                                                          -Pół godziny i będę z powrotem.-powiedziała po czym zniknęła za drzwiami.                                           -Co się stało kochanie? Czemu płaczesz?-zadawał pytania.                                                                                  -Po prostu bardzo boli mnie brzuch-skłamałam.                                                                                                       -Połóż się spać. Cały czas tu będę.-pocałował mnie w czoło po czym wtuliłam się w niego i zasnęłam. Kiedy się obudziłam León tak jak mówił cały czas był ze mną.                                                    -Cześć kochanie.-nachylił się i lekko mnie pocałował.-wstaniesz.- Była tu twoja mama. Powiedziała, że jak wstaniesz masz przyjść do niej do kuchni.                                                             -Długo spałam?                                                                                                                                                                           -Z jakieś dwie godzinki.                                                                                                                                                         -A ty?                                                                                                                                                                                                -Też spałem. Chodźmy na dół. - podniósł się z łóżka i pomógł mi wstać. Wyszliśmy z pokoju i powoli zeszliśmy po schodach. Im bliżej kuchni tym bardziej się bałam. Kiedy się tam znaleźliśmy mama podała mi test ciążowy do ręki i kazała iść do łazienki. Otworzyłam pudełko i wyjęłam całą jego zawartość na umywalkę. Przeczytałam instrukcję i postępowałam zgodnie z nią. Kiedy skończyłam położyłam go na podłodze i sama na niej usiadłam. Wpatrywałam się w niego tępo, bez jakiegokolwiek uczucia. Siedziałam tak z 15 minut, kiedy uświadomiłam sobie, że na nim pojawiły się dwie kreski. Boże ja jestem w ciąży... Niewiele myśląc wybiegłam z łazienki i rzuciłam się w ramiona Leónowi. Zaczęłam płakać. Nie mogę być w ciąży.
-León jestem w ciąży.- szepnęłam. Czułam, że jest w szoku. Przez chwile w ogóle się nie ruszał. Dopiero po jakimś czasie przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej.
-Będę tatą! Nawet nie wiesz jak się ciesze kochanie!-wykrzyknął. Tylko szkoda, że ja się nie cieszyłam. Poczułam, że bierze mnie na ręce i przemieszczamy się gdzieś. Poczuła, że siada. Oderwałam się lekko od niego i nadal załzawionymi oczami spojrzałam na pomieszczenie. Siedzieliśmy na kanapie w salonie.
-Skarbie spójrz na mnie.- usłyszałam jego głos. Odsunęłam się aby móc mu spojrzeć w oczy.          - Skarbie  będziemy mieli takiego małego Verdaska i teraz zostaje nam się tylko cieszyć. Stało się i już się nieodstanie. To owoc naszej pięknej miłości i proszę nie smuć się. Damy sobie radę. Jestem pewien, że nasi rodzice będą chętni aby pomagać nam przy małym bobasku i na pewno skończymy szkoły. Dopiero co się dowiedziałem a już kocham to dziecko i wiem, że ty i ono to cały mój świat.-zakończył i pocałował mnie kładąc rękę na moim brzuchu. Dzięki jego przemowie zaczęłam się cieszyć z tego, że już nie długo będę mogła przytulić do siebie takie malutkie dziecko, które będzie moje i Leóna. Nikogo więcej.
************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz