~Violetta~
To był León. Co on tu robi? Moje serce cieszy się na jego widok...
-O Viola.- powiedziała Fran. Oczy wszystkich skierowały się na mnie. Zeszłam powoli na dół. Kiedy już się tam znalazłam podeszły do mnie dziewczyny.
-Co on tu robi?-zapytałam
-Musicie porozmawiać.- odpowiedziała Francesca ignorując moje pytanie. Wszyscy zebraliśmy się w jednym miejscu. León stał z opuszczoną głową za Federico. Każdy o czymś rozmawiał, tylko ja i on jesteśmy cicho.
-León możemy porozmawiać.- zapytałam za nim pomyślałam. Spojrzał na mnie smutnymi oczami.
-Tak.- odpowiedział cicho.
-Chodźmy do mojego pokoju.-odezwałam się wbijając wzrok w podłogę. Szatyn ruszył w moją stronę a ja odwróciłam się na pięcie i skierowałam się na schody. Po chwili bylam już w swoim pokoju. León był za mną a wywnioskowałam to z tego, że jak znalazłam się w pokoju po chwili zamknęły się drzwi. Powoli odwróciłam się do niego. Stał. Stał tam z recami w kieszeniach swoich niebieskich rurek.
-León przepraszam.- powiedziałam prawie niesłyszalnie. Chłopak podniósł na mnie wzrok.
-Violetto to nie ty powinnaś przepraszać. To Camila powinna przeprosić. To wszystko przez nią.
-León ale to ja uciekłam nie wyjaśnijąc Ci niczego.- czułam, że zaraz się rozpłacze. Dłużej nie mogłam utrzymać uczuć na wodzy. Rzuciłam mu się w ramiona i po prostu rozpłakałam. Na początku był trochę zaskoczony ale oddał uścisk.
-Ciiii. Spokojnie Violu.-nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się na moim łóżku.
-León proszę wybacz mi to. Już nigdy tak się nie zachowam. Będę wyjaśniać wszystko z Tobą a nie wyciągać pochopne wnioski.- odsunęłam się od niego tak aby spojrzeć w jego czmaragdowe oczy.
-Violu nie mam czego Ci wybaczać. Wiedz, że Cię kocham najbardziej na świecie.
-Ja też.- powiedziałam już lekko uśmiechnięta.
-Ty też co?-zapytał z tym swoim wspaniałym uśmiechem.
-Kocham Cię León. Cały czas Cię kochałam i będę kochać. Znów się w niego wtuliłam a gdy się odsunęłam złączyliśmy nasze usta w pocałunku.
-Idziemy na dół?-zapytałam po oderwaniu się od siebie.
-Tak. Chodźmy, bo zaraz zaczną się niecierpliwić.
-León kochanie a tak w ogóle jak się tu znalazłeś?To przez Fran, tak?
-Nie tylko Fran maczała w tym palce.-mówiąc to objął mnie w pasie i powoli szliśmy do salonu.
-Czyli jesteśmy razem?-zapytałam.
-Ja chcę być z Tobą już nazawsze.
-Ja też.-nawet nie spostrzegłam a już byliśmy w salonie. Wszyscy patrzyli na nas z ogromnymi uśmiechami na twarzy.
-Pogodziliście się?-zadał pytanie Federico.
-A nie widać?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Violu, Violu mama woła na kolację.-do pokoju wpadł Jacob.
-Dobrze już idziemy.-odparłam-León to jest mój młodszy brat Jacob.-zwróciłam się do MOJEGO chłopaka.
-Cześć jestem León, chłopak Violetty. -podał młodemu rękę a on z chęcią ją chwycił i lekko potrząsnął.
-Chodźmy już, pierwsza gwiazdka jest na niebie!-krzyknął mój młodszy braciszek.
-Idziemy, idziemy.-każdy złapał swoją drugą połówkę za rękę, tylko Justin taki samotny. Kiedy znaleźliśmy się w jadalni każdy wziął po listku opłatku i zaczęliśmy składać sobie nawzajem życzenia.
-Violu życzę ci szczęścia, pomyślności i zdrowia. Spełniaj swoje marzenia i nie zwracaj uwagi na tych którzy robią wszystko abyś nie dotarła do celu. Bardzo Cię kocham skarbie. -w tej chwili złożyłam na jego ustach leciutki pocałunek potem on ułamał kawałek mojego opłatka i włożył sobie do ust.
-Życzę Ci wszystkiego co najlepsze Leónie. Abyś zawsze dąrzył do celu. Kocham Cię.-teraz ja ułamałam opłatek. Podeszli do nas moi rodzice.
-Kochani życzymy wam dużo szczęścia, pomyślności, wytrwałości w związku. No i żebyście byli razem jak długo się da.-mówiła mama.
Potem to my złożyliśmy im życzenia tak jak wszystkim innym. Zasiedliśmy do wspólnej kolacji a po kolacji były prezenty. Od moich rodziców każdy z nas dostał po kolorowym zegarku. Ja dałam Leónowi zawieszkę z serduszkiem i napisem Leonetta, sama miałam taką samą i żel pod prysznic i perfumy z Nike.Takie jak on używa. A od niego złoty łańcuszek z tym samym napisem. Każdy wymienił się prezentami a późną nocą poszliśmy do mojego pokoju. Gadaliśmy, śmialiśmy się i w ogóle.
-My już będziemy szli do pokojów.-powiedziała Naty.
-Tak, bo która już jest godzina.-odezwał się Maxi
-Spoczko.-powiedziałam- wszyscy wyszli z pokoju.-Dobranoc!- krzyknęłam za nimi.
-Idę wziąć prysznic.Zaczekasz tu?-zapytał.
-Ty skorzystaj z łazienki tutaj a ja na dole.-mówiłam.
-Okey.- wzięłam piżamę i skierowałam się do łazienki na dole.
Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam się i wróciłam do pokoju.
León już siedział na moim łóżku i co miał w ręku? Swoją koszulkę, do której ja się przez trzy miesiące tuliłam.
-Violu to ta koszulka robiła pod kołdrą?- uśmiechał się a ja za to byłam czerwona jak pomidor. Odwróciłam się tyłem do niego. Nie chciałam by mnie teraz widział. Jednak po chwili poczułam jego dłonie na swoim brzuchu.
-Violu nie ważne. Chodźmy spać.
Podłożyliśmy się na łóżku a ja się w niego wtuliłam. Kiedy już zasypiałam usłyszałam głos mamy.
-Violu...-nie dokończyła- León? A co ty robisz w sypialni Violetty? Już do siebie.- powiedziała.
-Później przyjdę.-szepnął mi na ucho po czym wyszedł do sypialni którą dzieli z Fede.
-Co chciałaś mamo?-zapytałam
-Już nic. Dobranoc.-wyszła z mojego pokoju. Po jakichś piętnastu minutach poczułam, że ktoś się obok mnie kładzie. Odwróciłam się i wtuliłam w umięśnioną klatę mojego chłopaka.
~*~*~*~*~*~*~
Mam dla kogo dodawać tutaj posty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz