Rozdział 22
~Violetta~
Obudziłam się o 10. León jeszcze spał więc lekko wysunęłam się z jego silnych obejmujących mnie ramion. Zabrałam z szafy szarą koszulkę w białe kropki, brzoskwiniową spódniczkę i szare trampki. Jak najciszej potrafiłam wyszłam z pokoju. Po chwili znalazłam się w łazience. Po wykonaniu wszystkich porannych czynności wyszłam z zaparowanego pomieszczenia i udałam się do pokoju. León jeszcze spał ale postanowiłam go obudzić, bo jest już 10:30 i za chwilę śniadanie.
- León...-powiedziałam lekko nim potrząsając. Takie budzenie przecież i tak nic nie da. Usiadłam na łóżku po czym nachyliłam się nad nim i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Po chwili zaczął je oddawać a ja czując to lekko się od niego odsunęłam.
-Chcę jeszcze.-zamruczał cichotko
-Jak wstaniesz to dostaniesz.-odpowiedziałam.
-Ale Violu...
-Wstawaj.
Szatyn podniósł się na łokciach.
-Kochanie która jest godzina?-zadał pytanie.
-10:35. Wstawaj, bo zaraz śniadanie.-chłopak niechętnie wstał z łóżka. León wychodząc z pokoju złożył na moim czole buziaka po czym obdarował mnie uśmiechem.
-Zaraz wracam.-powiedział i zniknął za drzwiami mojego pokoju.
Zabrałam się za ścielenie łóżka. Kiedy skończyłam usiadłam przy biurku i otworzyłam mój laptop. Weszłam na facebooka i dodałam zdjęcie które Lu zrobiła nam wczoraj.
Dodałam opis:
Kocham Cię najbardziej na świecie skarbie- z León Verdas.
Odwiedziłam jeszcze kilka innych portali społecznościowych. Kiedy zamierzałam zamknąć komputer, ktoś zasłonił mi oczy. Na początku myślałam kto to mógł być ale po chwili poczułam zapach perfum Leóna.
-Zgadnij kto!-powiedział.
-No nie wiem, tata?
-Wybacz ale nie mam jeszcze dzieci.- oburzył się.
-No to Ludmi?
-Dobra widzę, że sama sobie z tym zadaniem nie poradzisz, więc mała podpowiedź:Ten ktoś jest bardzo przystojny...-
-To pewnie Fede-przerwałam mu.
-Ej no teraz to już przesadziłaś.-zabrał dłonie a ja wstałam z krzesła. Siedział na łóżku z podkówką na buzi i z założonymi ręcami na klatce piersiowej.
-Kochanie przecież wiedziałam, że to ty.-odezwałam się siadając na łóżko na przeciwko niego. Położyłam ręce na jego kolanach.
-Musisz mnie teraz ładnie przeprosić.-powiedział.
Przysunęłam się do niego i namiętnie pocałowałam.
-A tak wystarczy?- powiedziałam kiedy się od siebie oderwaliśmy z powodu braku powietrza.
-Jeszcze troszeczkę by się przydało.
-León musimy zejść na śniadanie. Później. Obiecuję.
-Wierzę. Idziemy.
Jak on słodko wygląda. Ma na sobie szare rurki z lekko opuszczonym stanem, białą koszulkę i czerwono-siwą bejsbolówkę a na głowie czerwony full cap, do tego białe Nike Air Force. León złapał mnie za rękę i razem zeszliśmy na dół. To co zobaczyliśmy w salonie było dziwne. Fede kłócił się z Jacobem o to, że on chce oglądać "Duch i nas dwóch" a mój brat Spangeboba Kanciastoportego. Prawie wszyscy turlali się po podłodze ze śmiechu łącznie z moim chłopakiem. Prawie wszyscy turlali się po podłodze ze śmiechu łącznie z moim chłopakiem. Nagle do pomieszczenia wszedł tata.
-Dzieciaki na śniadanie.-musiał krzyknąć, bo w pokoju i tak był straszny hałas.
-Idziemy.-powiedziałam.
Fede odłożył pilot na komodę pod telewizorem, a Jacob już pobiegł do jadalni. Federico idąc do jadalni cały czas patrzył w dół.
-Nie martw się. Bajkę obejrzymy później...-León poklegał go po plecach. Nie mógł się powstrzymać i parsknął śmiechem a razem z nim cała reszta łącznie ze mną. Kiedy znaleźliśmy się już w danym miejscu zasiedliśmy do stołu.
-No to co dziś będziecie robić?-zapytała mama.
-Chyba z chłopakami po kopiemy piłkę.-odezwał się Diego.-Co wy na to?-skiedował pytanie do chłopaków.
-Jak dla mnie niezły pomysł.-powiedział a Fede i Maxi tylko pokiwali głowami.
-A wy dziewczyny.-ciągnęła mama.
-A my będziemy obserwować naszych mężczyzn.-mówiła Ludmila. Wtedy wszystkie spojrzałyśmy na naszych kochanych chłopaków.
-My za to zostawiamy wam dom, bo jedziemy do cioci Any na trzy dni.-Ana to siostra mojej mamy.
-Dziś jedziecie?-zadałam pytanie.
-Tak. Za jakieś dwie godziny. Uprzedzam: tylko grzecznie mi tu.- i w tym momencie każdy posłał sobie porozumiewawcze spojrzenia.
No to będzie zabawa.
~*~*~*~*~*~*~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz