czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 4 "Z Victorem coś nie tak..."

~Violetta~
Wstałam wcześnie rano, ponieważ Maria i David chcieli abyśmy śniadanie zjedli razem, ponieważ chcieli mi coś powiedzieć. Poszłam do łazienki wykonałam wszystkie poranne czynności po czym zrobiłam lekki makijaż i uczesałam się. Ubrałam się w niebieską sukienkę, beżowe buty typu sneakers. Do tego biała torebka do której włożyłam pamiętnik, błyszczyk, słuchawki i telefon po czym zeszłam na dół. Przy stole już siedziała para.
-Dzień dobry- powiedziałam
-Cześć-odpowiedzieli razem. Dosiadłam się do stołu. Wzięłam kanapkę z Nutellą po czym nalałam sobie herbaty. 
-To co chcieliście mi powiedzieć?-odezwałam się po chwili.
-Violu -zaczął David-musimy wyjechać w sprawach służbowych.- kontynuował
-Chcieliśmy zapytać się czy zajmiesz się Victorem przez ten czas.-wtrąciła się Maria
-Nie ma sprawy-odpowiedziałam szybko aby nie trzymać ich dłużej w niepewności.-Kiedy wyjeżdżacie i na ile?-zapytałam
-Wyjeżdżamy dziś a nie będzie nas trzy dni. Jesteś najlepsza Violu. Nawet nie wiesz jak jesteśmy Ci wdzięczni.-powiedział mój ulubiony szwagier a Maria spojrzała na mnie z wdzięcznością. Spojrzałam na zegarek. Była 7:50. 
-Victor śpi?-zapytałam
-Nie. Zjadł śniadanko i poszedł się bawić.
-Okey. Idę go ubrać.
Weszłam do pokoju malucha, który leżał na podłodze.
-Hej misiu.- powiedziałam do maluszka, który słysząc mnie podniósł się z miejsca na którym leżał i od razu do mnie podbiegł po czym przytulił. Ubrałam go w szare rurki, koszulkę z napisem "CBA- Czasem Bywam Aniołkiem" i do tego buciki typu skejty marki Nike. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam małego na ręce i zeszłam po schodach. Puściłam go na podłogę a on od razu pobiegł w stronę Davida. Ruszyłam wpuścić gości.
-Cześć.- powiedział León
-Hej.Wejdź. Pójdziesz ze mną zaprowadzić mojego siostrzeńca do przedszkola.
-Jasne. 
-Violetto my musimy już jechać.- odezwała się Maria 
-Dobrze.- siostra podeszła do mnie i pocałowała w policzek po chwili znalazł się koło nas także David z Victorem na ręku. Moja siostra ucałowała także maluszka. David też się pożegnał tak jak moja siostra
-Tylko grzecznie mi tu.- powiedział spoglądając raz na mnie raz na Leóna. -Trzymaj mojego skarba. - oddał mi maluszka a sam popędził na górę. Wzięłam wózek Vic'a, który stał w przedpokoju. Wsadziłam go do niego. León przyglądał się temu wszystkiemu z zaciekawieniem.
- Będzie z ciebie dobra matka.- odezwał się po chwili 
-Yyy dzięki. Możemy już iść.- powiedziałam wskazując ręką na drzwi. Otworzył je po czym przytrzymał abym mogła wydostać się z pojazdem młodego na zewnątrz. Szliśmy powoli i w ciszy.
-Kochasz go?- zapytał 
-Kogo?
-Victora.
-To jedyny mężczyzna w moim życiu.- odpowiedziałam z uśmiechem na ustach na co on zaczął się śmiać.
- A tak w ogóle skąd wiesz gdzie mieszkam?
- Nie ważne. Mogę poprowadzić wózek. 
- A nie masz swojego?-zapytałam przez śmiech.
-No proszę.
-Okey, trzymaj.
Victor widząc, że nie ja prowadzę jego pojazd zaczął płakać, ale nie długo, ponieważ León zaczął robić jakieś głupie miny. Dziecko nie wiedziało co ma robić, więc przyglądało mu się z zaciekawieniem. Po chwili i ja i Victor wybuchnęliśmy śmiechem.
Dotarliśmy do żłobka. León wyjął małego z wózka a ja odstawiłam go na odpowiednie miejsce. Razem odprowadziliśmy go do odpowiedniej sali i oddaliśmy pod opiekę koleżanki Marii. Potem poszliśmy do naszej szkoły. Całą drogę się wygłupialiśmy. Dlatego też spóźniliśmy się na lekcje. Ja na biologię, której naprawdę nienawidziłam a León na chemie, której nie lubił tak jak ja biologii. Trzy godziny później
Jest przerwa, którą spędzam z przyjaciółkami (Lu, Naty, Fran i Cami) z mojej klasy i chłopakami z wyższej klasy czyli León, Federico, Maxi, Broduey i Diego. Usłyszałam piosenkę z mojego telefonu In my dream, co oznaczało, że ktoś dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz. Przedszkole. Odebrałam. Dyrektorka powiedziała mi, że z Victorem coś nie tak...
****
Jest i czwóreczka.
Kasia Blanco

niedziela, 19 kwietnia 2015

One shot "Wybacz mi"~ Jortini część 3

        Dziękuję za ponad 2 tyś.
                   wyświetleń!
                  Kocham was!
~Martina~
Wieczór
Dzień minął mi bardzo szybko, ponieważ Jorge zabrał mnie na lody, do wesołego miasteczka, a wieczorem na piknik. Oczywiście nie obyło się bez tłumów piszczących dziewczynek. Teraz czekam na Jorge w jego pokoju, ponieważ poszedł się wykompać a ja to zrobiłam przed nim. Włączyłam TV, zaczęłam przeskakiwać kanały ale nie znalazłam nic ciekawego. Po chwili do pokoju wszedł mój chłopak.
-Myślałem, że śpisz- powiedział
-Bez Ciebie?- zapytałam na co on się uśmiechnął.
-Ruggero i Val chyba są razem.- Oznajmił jak gdyby nigdy nic.
-Cooo?- krzyknęłam
-Wychodząc z łazienki widziałem jak się całują.
-Idę do nich!- szybko odpowiedziałam
-Nie, nie ty nigdzie nie idziesz. Chyba, że ze mną do łóżka.- mówiąc to poruszał zabawnie brwiami.
-Spać- dopowiedziałam.
Polożyłam się, a chwilę później Jorge już leżał na przeciwko mnie i przytulił do swojej wysportowanej klaty. Wyłączyłam TV i lampkę po czym zasnęłam.
Rano
Kiedy się obudziłam Jorge już nie było. Dziś jest sobota i chyba pójdę na spacer. Ubrałam się i zeszłam na dół. Przy stole w kuchni siedział Rugg z Val.
-Dzień dobry. Wiecie może gdzie jest Jorge?
- Cześć. Wyszedł wcześnie rano do studia nagraniowego.
-Spoko. Dzięki.- odpowiedziałam.
-Zjesz z nami?
-Nie dziękuję. Idę do salonu, obejrzeć coś w telewizji. -Nie było nic ciekawego więc zostawiłam na MTV. Po reklamach było jakiś program na żywo.
-Młody, przystojny piosenkarz Jorge Blanco i jego nowa dziewczyna Stephie Camarena!- powiedział jeden z dziennikarzy, po czym na ekranie pojawił się filmik nagrany kilka minut wcześniej. Automatycznie zalałam się łzami. Wybiegłam z TEGO domu. Uciekłam do swoich czterech ścian. Polożyłam się na łóżko. Po chwili usłyszałam piosenkę Remady`ego i Manue- L`a zatytułowaną "In my dream" oznajmiający,  że ktoś dzwoni. Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam, że to Lodovica. Postanowiłam odebrać.
-Tak.- powiedziałam z udawanym entuzjazmem.
-Tini jutro wieczorem jest bal w Studio. Mała niespodzianka od Pablo i Antonio.
-Dzięki, za info. Na stówe będę. Cześć.- powiedziałam po czy się rozłączyłam. Nareszcie zakończyła się ta rozmowa. Nie mam ochoty na rozmowę z kim kolwiek. Na bal pójdę. Oderwę się od tego wszystkiego. Tak bardzo za NIM tęsknię ale co to da? On mnie zranił a obiecał! Po chwili znowu "odezwał się" mój telefon. To był ON.
O nie, odebrałam!
-Tini, kochanie gdzie jesteś?
-Nie interesuj się! Idź do swojej dziewczyny!
-Przecież ty nią jesteś.
-A taka Stephie Camarene mówi ci to coś?!- zapytałam po czym się rozłączyłam i znowu zalałam się łzami.
Następny dzień. Godzina 17:00
Wczoraj cały dzień przepłakałam. Wieczorem przyszedł Rugg, próbował pocieszać ale się poddał. Teraz jestem już prawie gotowa do wyjścia. Założyłam krótką, fioletową sukienkę bez ramiączek, do tego czarne szpilki i torebka tego samego koloru. Włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko grzywkę upięłam do tyłu.
2 godziny później
Od godziny już jestem z większością swoich przyjaciół w Studio i się bawimy. Nie ma tylko JEGO. Może to i dobrze. Po chwili muzyka i reflektory zostały wyłączone i na sali zapadł zmrok i cisza.
-Tini wybacz mi.- powiedział dobrze mi znany głos do mikrofonu. Kilka świateł się zapaliło. To był Jorge. Muzyka zaczęła grać a on po chwili dołączył swój śpiew:
Can’t can’t can’t go
Can’t can’t can’t go
Can’t can’t can’t go
Can’t can’t can’t go

Can’t live a day without you baby
Oh no…
If you’re not here I don’t know what I’m living for
You stared right in my eyes and said
Go slow
‘Cause you’ve been hurt with that not once but twice before

I I I I
I don’t wanna fi-i-i-ight
You wanna say you trust me now but then you go and change your mind
I I I I
Do it every ti-i-i-ime
Just because he hurt you bad it’s in the past
I just wanna love you like that

She said don’t let go
‘Cause I’ve been hurt before
Said I’ve been hurt before
Yes, I’ve been hurt before

So I said oh no no no
No, I won’t let you go
No, I won’t let you go
No, I can’t let you go

I can’t let go
Even if I tried
I can’t, I can’t sleep at night
Swallow my pride and let it die
‘Cause I I can’t let go
Even if I tried
I can’t, I can’t sleep at night
I can’t, I can’t say goodbye
‘Cause I I can’t let go

Can’t can’t can’t go
Can’t can’t can’t go
Can’t can’t can’t go
Can’t can’t can’t go

Nobody seems to understand
Why I stay
When I know you’re letting her push at me away
You got me working overtime oh yea
And just to see that witsy smile upon your face

I I I I
I don’t wanna fi-i-i-ight
You wanna say you trust me now but then you go and change your mind
I I I I
Do it every ti-i-i-ime
Just because he hurt you bad it’s in the past
I just wanna love you like that

She said don’t let go
‘Cause I’ve been hurt before
Said I’ve been hurt before
Yes, I’ve been hurt before

So I said oh no no no
No, I won’t let you go
No, I won’t let you go
No, I can’t let you go

I can’t let go
Even if I tried
I can’t, I can’t sleep at night
Swallow my pride and let it die
‘Cause I I can’t let go
Even if I tried
I can’t, I can’t sleep at night
I can’t, I can’t say goodbye
‘Cause I I can’t let go

Can’t can’t can’t go
Can’t can’t can’t go
Can’t can’t can’t go
Can’t can’t can’t go

I can’t let go
Can’t let can’t let can’t let

I can’t let go
Even if I tried
I can’t, I can’t sleep at night
Swallow my pride and let it die
‘Cause I I can’t let go
Even if I tried
I can’t, I can’t sleep at night
I can’t, I can’t say goodbye
‘Cause I I can’t let go

Can’t live a day without you baby
Oh no…
If you’re not here I don’t know what I’m living for... (od aut. Faydee- Can't let go). Byłam tak strasznie wzruszona. Stał na przeciwko mnie.
-Powiedz mi dlaczego?- zapytałam ze łzami w oczach smutku i radości, ponieważ napisał dla mnie piosenkę.
-Głupio wyszło. Byłem do tego zmuszony, ponieważ mój menager mi kazał, mówiąc, że dzięki niej będę bardziej znany. Ale jeśli mam być znany i płacić utratą Ciebie. To ja rezygnuje. Proszę wybacz mi. Przepraszam.
Nic nie odpowiedziałam tylko go pocałowałam.
-To znaczy, że mi wybaczasz?- zapytał po chwili
-A jak myślisz?- odparłam z uśmiechem na ustach.
-Kocham Cię Tini. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo.
-Ja Ciebie też.
5 lat później
Dzięki Jorge, który się nie poddał jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, mamy bliźniaków Olivera i Fabiana. Ktoś może powiedzieć że jestem jeszcze za młoda na rozdzinę ale z moim mężem wszystko jest możliwe. Przejdziemy przez życie razem. Kochamy się i nic tego nie zmieni.  Kiedy patrzyłam na innych rodziców bawiących się ze swoimi pociechami zazdrościłam im, a teraz sama mam dwóch łobuzów i najukochańszego Jorge.
Ruggero nie dawno oświadczył się Valerii a ona jest w ciąży. Układa im się jak i innym naszym przyjaciołom.
Ta historia dobiegła końca... Nie,ona dopiero się zaczyna...
            ~~~~~~~~~~
Ostatnia część OS`a. Jak się podoba? Jeszcze raz bardzo wam dziękuję za tyle wyświetleń.
Kasia Blanco :*

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 3 "Dobranoc"

~Violetta~
(...) siedział pewny zielonooki szatyn.
-Kim jesteś?- zapytałam
-Jestem León Verdas. Nowy uczeń w waszym liceum. To ja cię złapałem kiedy straciłaś przytomność.
-A czemu tu siedzisz?
-Bo się o ciebie bardzo martwię.
-Jestem Violetta.
-A teraz nie ruszaj się nigdzie, idę po lekarza.- powiedział.
-Bardzo śmieszne- odparłam z nutką ironii w głosie. Usłyszałam tylko jego śmiech zza drzwi. Jak mam się ruszać z tym wszystkim przyczepionym do mojego ciała? No jak? Po chwili do sali wszedł León z dwoma mężczyznami w bialych fartuchach. Wspominałam już, że León jest bardzo przystojny? (od aut. zdj na dole).
-Dobry wieczór Violetto.- powiedział jeden z gości a drugi podszedł i odpiął ode mnie cały sprzęt po czym wyszedł.
-Co mi jest?- zapytałam.
-Już wszystko w porządku. Jesteś  trochę odwodniona i chyba nie jadłaś śniadania. Już dziś możesz wracać do domu.
-Czy jest tu moja siostra?
-Nie ale jest szwagier.
-Może go doktor poprosić?
-Tak. Życzę miłego wieczoru- powiedział spoglądając na mnie i na szatyna.
-Dziękuję.- odpowiedziałam krótko. Po chwili do sali wszedł David.
-Cześć- powiedział- od teraz nie wychodzisz z domu jeśli nie zjesz śniadania.- kontynuował.
-Dlaczego nie ma Marii?
-Nie chciała brać ze sobą Vic'a. Dlatego jestem tu ja. A co nie cieszysz się na mój widok?- zażartował.
-Nie- powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Wy się znacie?- zapytałam.
-Tak. Moi rodzice od pewnego czasu współpracują z Davidem.- powiedział León, który rozsiadł się na krzesełku na co szwagier się uśmiechnął.
-Ubieraj się- podał mi jakieś ubrabia-a ty León chodź ze mną na korytarz.- kontynuował po czym obaj wyszli. Szybko się ubrałam. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Była 22:30. O Boże! Ile czasu ja tak spałam?! Mimo to i tak odczuwam zmęczenie. Wyszłam z pomieszczenia i razem z chłopakami wyszliśmy do samochodu. Jechaliśmy w ciszy. David odwiózł najpierw Leóna. Jednak mieszka całkiem nie daleko mnie. Ma jakieś 200 metrów do mojego domu i 300 do szkoły. Weszłam do domu i nie obyło się bez pytań Marii czy wszystko w porządku. Powiedziałam, że idę się wykompać i też tak zrobiłam.
Po wyjściu z łazienki poszłam jeszcze na chwileczkę do pokoju mojego, małego Victora. Tak słodko spał. Ucałowałam go leciutko i wyszłam do siebie. Położyłam się do łóżka. Po chwili usłyszałam dźwięk wydobywający się z mojego telefonu oznajmiający, że dostałam sms'a.
Otworzyłam ją.
Od: Nieznany numer.
Dobranoc. León
Z kąd on ma mój numer? Zapisałam sobie jego po czym odpisałam:
Do: León
Skąd masz mój numer?
Polożyłam się pod kołdrę. Włączyłam ogromny plazmowy telewizor wrzuciłam na kanał z muzyką. Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.
Od: León
Nie ważne. Idziesz jutro do sql?
Odrazu odpisałam
Do: León
Tak, czemu pytasz?
Po chwili...
Od: León
Jutro o ósmej po cb przyjdę a teraz spać. Dobranoc.
Co przyjdzie po mnie?! Nie wiem dlaczego ale bardzo się cieszę.
Do: León
Okey, okey. Dobranoc.
Dlaczego on chce po mnie przyjść? Co mnie do niego tak przyciąga? Wszędzie go widzę. Już nic nie rozumiem. Tyle pytań a zero odpowiedzi... Po chwili zasnęłam...
***
Hej!
Przychodzę do was z następnym rozdziałem. Czekam na wasze opinie.
Komentujesz=Motywujesz
Kasia Blanco

niedziela, 12 kwietnia 2015

LBA#1

Hej!
Pierwszy raz zostałam nominowana do LBA z czego bardzo się cieszę. Nominowała mnie Pa ti z bloga: http://jortini-inna-historia.blogspot.com/search?updated-max=2015-04-05T23:36:00%2B02:00&max-results=5&m=1

A oto pytania:
1. Odliczasz dni do wakacji?  Nie liczę dni, tylko miesiące.      xD

2. Jaka jest u ciebie pogoda? 
   W tej chwili jest słoneczko i bardzo ciepło.

3. Jak masz na drugie imię? 
Nie mam xD.

4. Co sądzisz o kraju w którym mieszkasz? 
Nie mam nic do Polski ale kiedy skończę osiemnaście lat chcę wyjechać do Włoch, Argentyny lub Hiszpanii.

5.Jaki nosi tytuł  piosenka którą cały czas nucisz? 
Mesajah (i inni,nie pamiętam wszystkich)- "W związku z tym"

6. Mieszkasz w mieście czy na wsi? 
Mieszkam na wsi.

7. Chcesz pójść na studia? 
Chcę skończyć liceum a potem wyjechać.

8. Co robisz w wolnym czasie? 
W wolnym czasie piszę opowiadanie, jeżdżę na rolkach, czytam książki. Ogólnie dużo czasu spędzam na świeżym powietrzu grając w siatkówkę lub w piłkę nożną ze starszym rodzeństwem.

9. Wstawisz ulubiony gif lub zdjęcie? 
Czasami tak. Jednak piszę na telefonie, ponieważ nie mam za dużego dostępu do komputera i dlatego dodaję je rzadko.

10. Ile razy dziennie spoglądasz w lustro? 
Naprawdę często.

11. Ulubiona pora roku?
Latoooooo xD.
     
     Moje pytania:
1. Ile masz lat?
2. Czym się interesujesz?
3. Czytasz mojego bloga?
4. Fran czy Vilu?
5. Federico czy León?
6. Leonetta czy Diecesca?
7. Jakiego typu muzyki słuchasz?
8. Twoja ulubiona piosenka z Violetty to...?
9. Masz rodzeństwo?
10. Jaki jest twój ulubiony kolor?
11. W jakim województwie mieszkasz?
12. Mieszkasz w mieście czy na wsi?

Ja nominuję:

1. http://leonetta-moj-swiat.blogspot.com/?m=1

2. http://te-qiuero-leonetta.blogspot.com/?m=1

Nominowanych postaram się powiadomić jak najszybciej.
              Dziękuję Pa ti!
Kasia Blanco

czwartek, 9 kwietnia 2015

Pytanko :)

Hej!
Przychodzę do was z małym pytaniem a mianowicie wolicie aby w ciągu tygodnia pojawiały się dwa krótkie rozdziały czy raz w tygodniu jeden długi? Czekam na waszą odpowiedź.
Kasia Blanco

środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 2 "Potem była już tylko ciemność"

~Violetta~
To już dziś. Rozpoczęcie roku szkolnego. Yhhh. Wstałam o ósmej, po czym ruszyłam do łazienki. Wykonałam tam wszystkie poranne czynności bardzo się spiesząc, ponieważ zaspałam. Apel zaczyna się o dziewiątej. Z łazienki wyszłam o 8:15. Zrobiłam lekki makijaż. Z powodu tego, że na dworze jest bardzo gorąco założyłam białą, zwiewną sukienkę do kolan. Do tego białe buty typu sneakers. Mała czarna torebka i gotowe. Weszłam jeszcze do pokoju Victora i ucałowałam go leciutko, ponieważ jeszcze spał, po czym wybiegłam z domu i skierowałam się w stronę szkoły. Trochę bolał mnie brzuch, ponieważ nie zjadłam śniadania ani nawet się nie napiłam. Do szkoły dotarłam pięć minut przed rozpoczęciem uroczystości. Szybko przywitałam się ze swoją paczką i poszliśmy ustawić się z resztą klasy. Wydaje mi się, że od kąd jesteśmy w liceum prawie wszyscy wydorośleliśmy, a prawie dlatego, że chłopaki z naszej paczki z chęcią pobawili by się jeszcze w piaskownicy. Była bardzo długa przemowa wicedyrektorki, przeczytała nam kodeks praw i obowiązków ucznia. Co ma prawie pięć stron napisaną bardzo małą czcionką. Dopiero przed chwilą zobaczyłam, że za nami stoi starsza klasa i kilku nowych uczniów. Następny z przemową był dyrektor. Zajęło to około dwóch godzin. Potem nasza wychowawczyni Alice Clinton przeczytała wychowawców wszystkich klas. Potem rozeszliśmy się do naszych sal. Nauczyciele podali plan lekcji na jutro, porozmawialiśmy z pół godzinki i wróciliśmy na plac przed szkołą na którym niedawno odbywał się apel, ponieważ dyrektor zapomniał nam czegoś ogłosić. Staliśmy tak jak wcześniej. Słońce bardzo mocno grzało a mi było coraz bardziej duszno. Jeszcze do tego bolał mnie brzuch. W pewnej chwili zrobiło mi się słabo. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, upadłam... w czujeś silne ramiona. Potem była już tylko ciemność.

Kiedy się obudziłam byłam chyba w szpitalu. Czułam, że jestem podłączona do jakichś sprzętów. Spojrzałam na okno. Na dworze było już ciemno dlatego w sali była zapalona mała lampka. Dopiero teraz zauważyłam, że na krześle obok łóżka siedzi pewny, przystojny, zielonooki szatyn...
~*~*~*~*~
Hejka!
Ten rozdział może nie jest za długi ale mi się podoba. A wam? Czekam na wasze opinie.
Wasza Kasia Blanco :*

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 1 " Chłopak nie jest mi potrzebny do szczęścia."

              Rozdział dedykuję:
                  Tince Malince
                           oraz
                           Pa ti
      Dziękuje za komentarze                                 motywujące mnie do dalszego.   działania na blogu.
Liczę na to, że zostaniecie ze mną na dłużej.
                   ~ͺ~
~Violetta~
Wstałam bardzo wcześnie, ponieważ umówiłam się z dziewczynami, że o jedenstej przyjdą do mnie, bo to wkońcu dziś ostatni dzień wakacyjnego szaleństwa i trzeba iść na całość (do dwudziestej drugiej heh). Sięgnęłam ręką po mojego czarnego smartphone'a marki Sony Xperia Z3 Compact w celu sprawdzenia godziny. Już dziewiąta! A ja jeszcze w łóżku. Szybko wstałam, wzięłam ubrania które zamierzałam dziś na siebie włożyć a były to materiałowe, niebieskie szorty z szelkami i biała koszulka z napisem: #selfie. Zeszłam na dół coś zjeść. Byli tam Maria i David.
-Dzień dobry.- powiedziałam i usiadłam do stołu
-Cześć- odpowiedzieli- Violu zaprowadzisz i odbierzesz Victora z przedszkola?-zapytała Maria
-Przecież wiesz, że tak.
-Dziękujemy, jesteś najlepsza.- tym razem głos zabrał David.
-Przecież mieliście mieć dzisiaj wolne.
-Tak, mieliśmy ale ja muszę niestety jechać do firmy a Maria jedzie na zakupy a potem do firmy pomóc mi wypełniać papiery.-wyjaśnił David. Zjadłam szybko dwie kanapki z Nutellą i wypiłam szklankę soku pomarańczowego.
-To ja idę ubrać małego i zaprowadzę go. Do zobaczenia później.- powiedziałam po czym poszłam na górę do pokoju maluszka.
-Cześć kochanie- powiedziałam do niego
-Ciocia Viola- krzyknął uradowany. Wyjęłam go z łóżeczka. Kocham tego malucha jak własnego brata. On jest taki słodki. (od aut. jego zdjęcie znajdziecie na samym dole).  Założyłam mu błękitną koszulę, jeansowe spodenki z luźno opadającymi szelkami. Na główkę nałożyłam mu granatowy kapelusz aby chronił go przed słońcem.
-Idziemu do przedszkola skarbie- powiedziałam zakładając mu buciki na co on się uśmiechnął. Wsadziłam go do wózka po czym założyłam białe Conversy, wzięłam klusze i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Szłam wolno, zrobiłam małemu zdjęcie (od aut. na dole). W dziesięć minut byłam na miejscu. Pożegnałam się z nim buziakiem w policzek i wyszłam z budynku kierując się do domu, ponieważ była już dziesiąta trzydzieści. Weszłam do naszego "królestwa" i pobiegłam na górę posprzątać w moim pokoju.
pół godziny poźniej
Przez ten czas posprzątałm w swoim pokoju i Victora, w kuchni, salonie i łazience. Nie było dużo do posprzątania i dlatego tak szybko. Usiadłam na kanapie i po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam a za nimi stały Francesca i Ludmila.
-Hej Vilu.
-Cześć. Zapraszam do środka. Chcecie coś do picia?- zapytałam jak usiadły w kuchni przy stole.
-Ja poproszę soku- powiedziała Fran.
-Ja też proszę. - dodała Lu
- Dziewczyny rozmawiałam z Maxim i powiedział mi, że Fede mu powiedział, że ja mu się podobam- to co najważniejsze zrozumiałam z tej zawiłej informacji.- A przecież wiecie, że ja się w nim zakochałam.- dokończyła Ludmila
-Tak wiemy- odpowiedziałam
-Diego też tak mówił do Maxiego.- mówiła Francesca.
-Boshe dziewczyny powiedzcie im co czujecie i wtedy wy też się dowiecie co czują oni. - powiedziałam znudzona tym co mówią.
-To nie jest takie proste- odparła Francesca.
-Zobaczymy czy jak ty się zakochasz nie będziesz taka jak my teraz- oburzyła się Lu.
-No właśnie Vilu a ty nie masz nikogo na oku?
-Chłopak nie jest mi potrzebny do szczęścia.
4 godziny później
Prawie cały czas rozmawiałyśmy i oglądałyśmy nasz ulubiony serial pt. "Martina" Na początku o jej miłość zabiega dwóch chłopaków jeden z nich jest bardzo przystojny drugi mniej. Potem ten "mniej przystojny" wyjeżdża i zostaje ten bardzo przystojny. Potem oni są razem ale niektórym to się nie podoba zostają rozdzieleni. Na ich drodze stoi dużo przeszkód ale pomimo tego wszystko zakończy się szczęśliwe i ich miłość zwycięży. Ahh też bym chciała przeżyć taką miłość mimo tego, że narazie nie znalazłam takiego księcia. Nigdy nie powiedziałam, że chłopcy mnie nie interesują ale ja poprotu czekam na tego jedynego. Dziewczyny poszły do domów a ja idę po Victora. Odebrałam go ze żłobka i wróciliśmy do domu. To nie jest tak, że ja muszę go pilnować ale ja chce bo on jest takim kochanym aniołkiem. Do wieczora bawiliśmy się na dworze i w domu. Nawet pozwoliłam mu pochlapać się wodą w basenie (od aut. zdjęcie na dole). Maria i David wrócili dopiero o dwudziestej drugiej. Vic już był wykompany i od godziny spał a ja poszłam się wykompać, potem polożyłam się spać.
Ostatni dzień wakacji mogę zaliczyć do udanych.
                  ~*~*~*~*~
A oto rozdział pierwszy!
Dziękuje wam dziewczyny za komentarze. Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, ponieważ od jutra szkoła i sami wiecie co za tym idzie.
Kasia Blanco :*

sobota, 4 kwietnia 2015

Prolog

Jestem Violetta i mam 17 lat. Jestem otwartą na świat i rozgadaną nastolatką. Moi rodzice Angie i German wraz z moimi dwoma młodszymi braćmi dziesięcioletnim Jacobem i ośmioletnim Jasperem mieszkają na wsi niedaleko Buenos Aires. A ja wraz z starszą siostrą Marią, jej dwóletnin synkiem Victorem i jej narzeczonym Davidem mieszkam w Buenos Aires. Jest mi z nimi dobrze i dlatego rodzice się zgodzili abym z nimi została. Chodzę do normalnego liceum. Mam paczkę przyjaciół a należą do niej: Francesca, Ludmila, Camila, Andres, Diego, Federico, Broduey Naty, Maxi. Prawie całe wakacje spędziliśmy w swoim towarzystwie. Jednak wakacje już dobiegają końca. Nie mam chłopaka i tak mi dobrze. Ciekawe co zmieniło się w szkole...
***
Tak prezentuje się prolog do nowej historii. Myślę, że jest nawet dobry.
Rozdział pierwszy może dziś albo jutro.
Zapraszam do komentowania.
Kasia Blanco :*

piątek, 3 kwietnia 2015

One Shot "Wybacz mi" ~Jortini~ cz.2

~Martina~
Kiedy film się rozkręcił były naprawdę straszne sceny. Na początku przytulałam się i zasłaniałam twarz poduszką. Jednak długo tak nie wytrzymałam i wtuliłam się w Jorge a on jeszcze bardziej mnie do siebie przyciągnął. Poczułam taki przyjemny prąd przechodzący moje ciało. Nawet przy Diego tak nie było.  Czułam, że jestem bezpieczna. Wiedziałam, że to właśnie w jego objęciach jest moje miejsce. Spojrzałam na Ruggero i Valerię zobaczyłam, że patrzą na nas i się uśmiechają. Spojrzałam też na szatyna. Był we mnie wpatrzony z uśmiechem na ustach. Z tego wieczoru pamiętam tylko to. Potem znalazłam się w krainie Morfeusza.
W nocy przebudziłam się na łóżku, w innym pokoju. Przetarłam oczy i spojrzałam w prawą stronę. Ujrzałam tam Jorge, który robił coś na telefonie. No tak zajęłam mu łóżko.
-Jorge chodź do łóżka. Ja położę się na materacu. W końcu to twoje łóżko.
-Nie. Śpij.
-Nie zasnę dopóki się nie położysz.
-Zróbmy tak: albo śpimy razem na łóżku, albo ja zostaje tutaj.
-To ja idę na podłogę.
-Idziemy do łóżka.- powiedział Położył się obok. Tak bardzo chciałam się do niego przytulić. Znowu wziął telefon do ręki. Chyba zobaczył, że się w niego wpatruje i odłożył komórkę. Zaczął się we mnie wpatrywać.
-Mogę się do Ciebie przytulić?- o nie ja to powiedziałam na głos! Zaczął się śmiać.
-Chodź do mnie. - powiedział i sam mnie objął. Lubię czuć jego bliskość.
-Mogę o coś zapytać?- odezwałam się
-Ty możesz pytać mnie o wszystko.
-Dlaczego śpię u Ciebie a nie u Valerii?
-Bo moją siostrę i twojego brata chyba coś łączy i chcieli abyś ty spała u mnie. Oni i tak jeszcze nie śpią, bo byłem na dole i słyszałem jak rozmawiają. - wyjaśnił. Ja już wiedziałam, że to ich plan aby nas połączyć. Chyba, że...
- A ty bez niczego się zgodziłeś?- udał, że nie słyszał pytania.
-Teraz ja Ci zadam kilka pytań- powiedział po chwili.
-Słucham.
-Ile masz lat?
-Siedemnaście.
- Podobam Ci się?- zapytał szybko. Udałam, że go niesłyszałam.
-Odpowiesz? - zdecydowałam, że powiem mu całą prawdę.
-Dobrze, powiem Ci. Podobasz mi się i to bardzo. Można powiedzieć, że się zakochałam ale wczoraj rano (chyba wczoraj, bo wydaje mi się, że jest już po północy) chłopak którego chyba  kochałam zranił mnie drugi raz. Nie chce więcej cierpieć. Znamy się od kilku godzin i nie wiem czy też jesteś zdolny do tego aby mnie zranić. W końcu nigdy nie miałam chłopaka, którego znają wszystkie nastolatki i mówią, że go kochają.
-Kocham tylko jedną osobę.- spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Nawet nie zauważyłam, że Jorge zapalił lampkę nocną.
-Ta osoba w tej chwili znajduje się w moim łóżku. - powiedział to a ja oczywiście się zarumieniłam. Zobaczył to i się zaśmiał.
-Ślicznie się rumienisz.- mówiąc to pochylił się aby mnie pocałować. Czułam jego ciepły oddech na swojej twarzy. Nasze usta dzieliła coraz to mniejsza odległość. W końcu to ja ją zamknęłam. Nie liczyło się już nic. Byliśmy tylko my. Pocałunek był bardzo delikatny. Nie pomyliłam się.  Jorge świetnie całuje. Czułam mrowienie wszędzie. On tak na mnie działa. Nawet z Diego tak nie było. Oddawałam jego pocałunki. Pokazałam mu w nich wszystkie swoje uczucia związane w nim. Byliśmy zmuszeni przerwać tę magiczną chwilę, ponieważ zabrakło nam powietrza.
-Teraz już wiesz co czuje. - powiedzieliśmy w tym samym czasie.
-Czy my, czy my... jesteśmy razem?- odważyłam się zapytać.
-Jesteśmy w sobie zakochani tak?
-Chyba tak. To znaczy ja w Tobie tak ale nie wiem czy...- przerwał mi
-Kocham Cię jak nikogo innego. Odpowiem na twoje pytanie. Jesteśmy razem. A teraz śpij.- powiedział. Przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie i pocałował w czoło.
-Kocham Cię- powiedziałam
-Ja Ciebie też- odpowiedział.
Teraz już wiem, że tym jedynym nie był Diego. Może na początku byłam w nim zakochana ale potem to już tylko przyzwyczajenie. Jak pierwszy raz mnie zranił naprawdę mnie to zabolało. Teraz to tylko muszę przyzwyczaić się żyć bez niego. Teraz mam Jorge, mojego jedynego mężczyznę. Może wydać się dziwne, że tak odrazu się zakochałam ale tak to możliwe. Kiedyś myślałam, że nie ale najwidoczniej się myliłam. Idę spać, bo jestem zmęczona po pierwszym dniu w nowej szkole. W której moje życie obróciło się o trzysta sześćdziesiąt stopni.
~Rano~
Obudziłam się i z zamkniętymi oczami przejechałam ręką części łóżka na którym leżał mój książę. Niestety go nie było. Otworzyłam automatycznie oczy aby sprawdzić czy to wszystko nie było snem.
Na szczęście znajdowałam się w pokoju Jorge. Spojrzałam na drzwi, które się właśnie otwierały. Zza nich wyłonił się mój chłopak z tacką na której znajdowały się różne smakołyki.
-Dzień dobry kochanie. - powiedział nachylając się aby mnie pocałować. Ten pocałunek był inny od tego w nocy. Ten był bardzo namiętny, oddawał całą miłość którą mnie darzy po tak krótkim czasie bycia razem. Kiedy się od niego odsunęłam zrobił smutną minkę.
-Mówiłem Ci Val, że tak będzie.- usłyszeliśmy głos Ruggero.
-Co wy widzieliście?- zapytał go Jorge.
-Wszystko to co trzeba aby wywnioskować, że jesteście razem.
-I co, przeszkadza Ci to?- kontynuował mój chłopak
-Nie no ja nie mam nic przeciwko.- odpowiedział
W tej chwili zadzwonił mój telefon. To był tata. 
(Rozmowa M-Martina, G-German)
M-Cześć tato co tam?
G-Dzień dobry Tini. Dasz mi do telefonu tę twoją koleżankę?
M- Tak jasnę.
(Koniec ich rozmowy)
-Rugg zawołaj Val.- powiedziałam do brata a on ją przyprowadził.
-Mój tata chce z Tobą rozmawiać.- mówiąc to podałam jej telefon.
Chciałam położyć się do łóżka ale Jorge mnie uprzedził i wylądowałam na jego wyrzeźbionej klacie. Objął mnie z czułością.
Val stała tyłem do nas przy oknie.
-Dobrze, przekażę im. Miłego dnia. Do widzenia.- zakończyła rozmowę- Wasz tata chce abyście zostali u nas na jeszcze jedną noc, ponieważ urządzają jakąś imprezę dla ludzi z firmy u was w domu.
-Ja się cieszę- powiedział Rugg.
Jorge pocałował mnie w czoło a potem odezwał się:
-Val pójdziesz ze mną na dół na chwileczkę?
-Jasne.
Wyszli z pokoju i zostawili mnie z moim chorym na głowę bratem.
-Czy wy tak na poważnie?
-Chyba raczej tak- odpowiedziałam po krótkiej chwili namysłu. Potem siedzieliśmy w ciszy. Mój braciszek bawił się jakimś miśkiem. No tak niby ma 17 lat a zachowuje się jak dziecko. Wstałam i skierowałam się do łazienki aby wziąć prysznic i się ubrać.
***
A tak przedstawia się druga część one shota. Będą może jeszcze dwie ale nwm.
Podoba się?
Komentujcie!
Kasia Blanco.

Wiadomość! Przeczytaj!

Hej!
Mam dla tych którzy czytają  mojego bloga i dodają komentarze(chociaż nie ma tu takich) pewną wiadomość. Mianowicie zaczynam nowe opowiadanie. Z tym mi nie idzie, wogóle mi się nie podoba, nie dziwię się wam, że tego nie komentowaliście . Może kiedyś wrócę do tamtego ale w to wątpię. Mam w głowie teraz mnóstwo pomysłów i postaram się je wszystkie wykorzystać. Liczę, że od nowego opowiadania zaczniecie komentować, bo liczę, że się wam spodoba. Prolog dodam dziś albo jutro a drugą część OS'a dodam może jutro.
Wasza Kasia Blanco.