poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 6

~Violetta~
-Coo?- krzyknęłam
-Tak Violu, na ten czas zamieszkasz u rodziców Leóna. Po kolacji idź się spakój. Wyjeżdżamy już dziś więc ty też dziś jedziesz.- tłumaczył mi tata.
-Tato nawet nie wiesz jak się cieszę.- powiedziałam po czym spojrzałam na Leóna a on posłał mi swój łobuzerki uśmieszek. Jestem z nim nie długo ale tak bardzo go kocham, że aż brak słów.
-Tylko grzecznie mi tam.
-Dobrze.- powiedziałam i się uśmiechnęłam
-Naprawdę bardzo się cieszę z tego, że jesteście razem. Nie mam nic przeciwko tylko nie chcę w wieku trzydziestu ośmiu lat zostać dziadkiem.
-Tego to akurat nie musisz się obawiać. - odpowiedziałam szybko.
Do kuchni weszła Olga i podała jedzenie.
~Godzinę później~
Razem z Leónem jestem w swoim pokoju i pakuję swoje rzeczy.
-Kochanie wiesz, że Cię bardzo kocham?-zapytał mój ukochany. Po czym szybkim ruchem złapał mnie za rękę i posadził sobie na kolanach.
-Wiem.-  odpowiedziałam po chwili. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, kiedy nagle:
-Violetto spakowałaś już wszystko?!- do pokoju (bez pukania) wszedł mój tata. Szybko odskoczyłam od Leóna a on wstał.
-Tak tato.- odpowiedziałam szybko a także poczułam, że się rumienię.
-Yyyy nie chce przeszkadzać ale już musimy jechać. León czym przyjechałeś?
-Swoim motorem. Violetto może ja już pojadę przygotować Ci pokój?-zapytał  mój chłapak
-Dobrze. - odpowiedziałam mu
-Spotkamy się u mnie. - powiedział po czym podszedł do mnie, pocałował w policzek potem wyszedł
-Violetto masz jeszcze 10 minut.
-Okey- rzuciłam a tata wyszedł z mojego pokoju. Tak bardzo się cieszę i aż się dziwię, bo to że jestem z Leónem nie zmieniło decyzji taty. Teraz mojego Leosia będę miała na wyłączność. Włączyłam sobie moją ulubioną piosenkę na telefonie. Odwróciłam się do swojej szafy kiedy nagle poczułam, że ktoś zakrywa mi oczy. To była Angie.
-I widzisz Violu dopiero co zaczęłaś chodzić z Leónem a już musicie razem mieszkać.
-Bardzo się cieszę. Kocham go i jestem Ci wdzięczna, bo wiem, że to twoja zasługa.
-Nie ma za co. A tak wgl to ja podejrzewałam już coś wcześniej. Bo tak się razem trzymaliście. Czekałam aż sama nam powiesz.
-Przepraszam.
-Jest dobrze. Koniec tych pogaduszek. Przyszłam po Ciebie, bo musimy już jechać. Pokaż co bierzesz a pomogę Ci znieść na dół.
-Te cztery walizki i tamte dwie torby.
-Dużu tego. Violu jak będziesz chciała w każdej chwili możesz przyjść do domu. Miałam nie mówić ale powiem. Więc równie dobrze mogła byś zostać sama ale tata nie chce abyś została bez opieki, więc dlatego na ten czas będziesz u Leóna.
-Jest okey. Nawet się cieszę, bo spędze z nim trochę czasu.
Chodźmy już na dół.
Wzięłyśmy moje pakunki i poszłyśmy. Na dole już czekał tata.
-Violu chcielibyśmy teraz się pożegnać, bo podrzucimy Cię i jedziemy na lotnisko.
-Będę za wami bardzo tęsknić- powiedziałam
-My za tobą też. Zanim się obejrzysz wrócimy.
Potem Angie i tata mnie przytulili. Pomogli mi zabrać walizki i torby. Wsiedliśmy do auta i w ciszy jechaliśmy. Dopiero jak dojechaliśmy tata pomógł mi wyjąć moje rzeczy i ruszyliśmy w stronę drzwi. Otworzyła nam mama Leosia czyli Victoria.
-Witajcie. Może wejdziecie na herbatę?
-Witaj Victorio. My niestety już nie zdarzymy. Tylko podwiozłem mój skarb.
-Szkoda. Wejdź Violu.
-To ja już będę uciekał- powiedział tata po czym pocałował mnie i Victorie w policzek- Jeszcze raz Ci dziękuję.
-Nie ma za co!- zdarzyła za nim krzyknąć po czym zamknęła drzwi.
-Dziękuję, że pani się zgodziła abym na ten czas zamieszkała tutaj.
-Ależ Violetto to dla mnie żaden problem. I jeśli masz tu mieszkać to mówmy sobie po imieniu. Jestem Victoria.
-Więc Victorio bardzo dziękuję za gościnę.
-Violu porozmawiamy później, bo teraz spieszę się do biura. Towarzystwa dotrzyma Ci León. Chodź zaniesiemy walizki do twojego pokoju.
-Dobrze.
Zebrałyśmy moje rzeczy i ruszyłyśmy na górę. Drzwi do pokoju Leóna rozpoznać było łatwo. Na drzwiach widniał wielki napis z jego imieniem i pełno nalepek. Zaraz obok były następnie drzwi i właśnie w ich kierunku podążała Victoria. Otworzyła je i powiedziała
-Violetto witaj w swoim królestwie.
Pokój był przepiękny. Bardzo duży z wyjściem na balkon z którego jak widziałam były schody do ogrodu. Na samym środku stało wielkie łóżko. Z fioletowym nakryciem. Po lewej stronie stała szafka nocna a po prawej ogromna szafa z lustrem. W przeciwnym rogu stały dwa fotele kóle w kolorze fiołka a pomiędzy nimi mały kwadratowy stół. Na przeciwko łóżka stała komoda nad którą wisiał wielki telewizor plazmowy. Między łóżkiem a komodą na podłodze leżał fioletowy puchaty dywanik zresztą ściany też były w takim samym kolorze. W moim pokoju też mi się podoba ale to właśnie jest pokój moich marzeń.
-Violu podoba Ci się?
-Tak, jest śliczny.
-Tam masz łazienkę. Musisz ją dzielić z moim synem. Ja Cię zostawiam. Rozpakuj się a pokój Leóna to już chyba wiesz gdzie jest. Nawet przez łazienkę możesz do niego przejść.
-Dobrze, dziękuję.- odpowiedziałam jej po czym wyszła z pokoju. Zostałam sama aby napawać się pięknem tego pokoju. Nie rozpakuję się teraz. Idę do Leosia. Wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam do pokoju mojego misiaczka. Zapukałam ale nic nie odpowiedział. Postanowiłam wejść. Siedział przy biurku, słuchał muzyki na słuchawkach. Podeszłam do niego od tyłu i zasłoniłam mu oczy. Ściągnąć słuchawki i się obrócił ta krzesełku. Widząc, że to ja posadził mnie sobie na kolanach.
-Tęskniłem.
-Nie widzieliśmy się 45 minut tylko!
-No i co z tego? Teraz będziesz ze mną 24 na dobę.
-A kto tak powiedział?
-Wiem, że tak będzie. Kocham Cię wiesz?
-Wiem. Ale ja Cię bardziej. Co robimy?
-Może jakiś film u Ciebie w pokoju?
-A czemu u mnie?
-Bo masz większe łóżko!
-Dalej.
-Spacer w ogrodzie.
-Dalej.
-Piknik pod gwiazdami w ogrodzie.
-To wybieram yyyy propozycję numer jeden ale z reszty skorzystam jutro.- powiedziałam a on posłał mi jeden ze swoich zniewalających uśmiechów. Nie mogłam mu się oprzeć i z zaskoczenia go pocałowałam. Nie był to zwykły pocałunek lecz bardzo namiętny na który pozwoliłam sobie pierwszy raz z Leónem, bo nie wiedziałam jak on zareaguje. Jednak moje obawy szybko się rozpłynęły. Oddawał każdy mój pocałunek i czułam, że się uśmiecha. Niestety po  minucie oderwaliśmy się od siebie, bo zabrakło nam powietrza.
-Nie wiedziałem, że tak potrafisz.
-Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz chłopcze.
-No to przenieśmy się na łóżko to mi pokażesz.
-Eeej mieliśmy oglądać film! I tak ma zostać. Zapraszam do swojego pokoju. Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy do mnie.
-Violu wybierz film a ja pójdę po picie i coś do jedzenia.
Włączyłam TV. Była tam ogromna biblioteka z filmami. Chyba wszystkie możliwe. Wybrałam jeden z moich ulubionych filmów pt."Step up: all in". Położyłam się na łóżku i czekałam na mojego misia.
Trzy minuty później znalazł się nade mną i składał pocałunek na moim policzku. Kiedy wreszcie usiadł obok zapytał:
-To co oglądamy skarbie?
-"Step up: all in"
-Spoko.
Usiadłam na łóżku aby włączyć film.  Powoli się zaczynał a ja nadal siedziałam
-Nie przytulisz się do mnie?
-Już myślałam, że nigdy nie zapytasz. - powiedziałam układając się na jego torsie.
-Kocham Cię.
-Kocham Cię.
Powiedzieliśmy już tylko to. Potem już rzadko się odzywaliśmy, ponieważ albo się całowaliśmy albo wciągały nas zajebiste choreografie zawarte w tym filmie.
***
Skończyłam!!
To chyba mój najdłuższy rozdział. Muszę powiedzieć, że jestem z niego zadowolona.
Komentujcie!!!
----->Kasia Blanco<-----

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz